Forum www.forks.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<   Twilight Fanfiction / Opowiadania   ~   [NZ] Nieśmiertelna.
Metka^^
PostWysłany: Wto 21:11, 25 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


Taaaak. W końcu napisałam, choć były drobne problemy:
1.Jestem chora i nie mogłam na początku tej choroby się skupić, bo miałam gorączki. Ale teraz już nie mam, ale tak czy siak muszę leżeć w łóżku (jakaś szkarlatyna, czy coś) i sobie pisuję w zeszycie A4.
2.Mam szlaban na kompa-a raczej na neta. Więc postanowiłam rozdzielić moje opowiadanie na parę części.
Ta opowieść jest z perspektywy Alice i Belli. A budowa jest taka Alice-Bella-Alice-Bella itd. Teraz dodam jeden rozdział –to będzie ze strony Alice.
Później dodam następny-Bella.
Wy pewnie wiecie o co kaman. Jesteście mądre. Very Happy
Zaczynajmy.
Mam nadzieję, że się spodoba-nie bierzcie pod uwagę jakichś dupereli, proszę Was xD.
To moje pierwsze SAMODZIELNE opowiadanie, więc bądźcie wyrozumiałe.
P.S.-pisząc, miałam w głowie pewien plan. Ale jak się rozpisałam, to wszystko się diametralnie zmieniło <lol2> .Kobieta zmienną jest.xD
P.S.2.-tytuł może się zmienić Razz
**********
Och...-wyrwało mi się.
Kurczę ,czemu ta Bella jest taka nieodpowiedzialna?! Co ona sobie wyobraża?! Przecież mam wizje! Zapomniała?
Prychnęłam.
-Alice?-Edward zaniepokoił się.
-Co? Ach, nic takiego.
-Wizja?
Rozmawialiśmy o tym swobodnie, ponieważ w stołówce było dość głośno, a zresztą, my mówimy tak cicho, że i tak nikt by nas nie usłyszał.
-Nie-odpowiedziałam po chwili.
-Kłamiesz.-Przyjrzał mi się badawczo.-Co z Bellą?
-Nic. Fałszywy alarm.
Glory,glory hallelujah!
-Znów kłamiesz. Co jest?
-No mówię Ci, że nic!
-Przecież wiesz, że nie chcę, żeby coś jej się stało. Ty też nie chcesz.
-Ona...ona...
-Tak?
-Jacob...
-Hm? Mów dalej.
-Edward, Bells Cię woła. Czas na lekcje. –Wymyśliłam na poczekaniu.
-Nie myśl, że Ci się upiecze. – Wziął Bellę za rękę, rzucając jej spojrzenie „Wszystko-w-porządku” ,a na mnie popatrzył z dezaprobatą. Poszli w stronę sali.
Nagle usłyszałam rozżalony głos Jessici.
-No jak to? Nikt nie może jechać ze mną dzisiaj do Seattle?
Glory, glory hallelujah!- powtarzałam w myślach, bo wiedziałam, że Edward mi jeszcze w nich grzebie.
-Ja mogę-powiedziałam cicho, posyłając jej swój najpiękniejszy z uśmiechów.- Ach, zakupy!- ucieszyłam się.
Jess stała z otwartą szczęką, podobnie jak Angela i Lauren.
-Ja...eee...no nie spodziewałam się, że Ty...-pozbierała się po chwili i odwzajemniła uśmiech.-Ok. Umowa stoi.
-Tak? To super! –Uśmiechnęłam się szczerze i szeroko.- To kiedy? Od razu po szkole?
-Pewnie.
I tak powstał mój niezawodny plan.
Glory,glory hallelujah , Edward!
**********


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Metka^^ dnia Wto 19:57, 20 Sty 2009, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
love_twilight
PostWysłany: Wto 21:25, 25 Lis 2008 
Wilkołak


Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań


O matko, Jessica??!!
Cóż, musze powiedzieć że mnie podochociłaś, już sie nie moge doczekać dalszych wydarzeńSmile
Ciekawe jaka to była wizja...??
Fajny ten motyw z Glory,glory allelujah, świetnie komponuje sie z wątkami z sagi:D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez love_twilight dnia Wto 21:51, 25 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czekoladka
PostWysłany: Wto 21:33, 25 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1463
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: stąd


Hahaha!! NiezłeVery HappyVery Happy Właśnie się śmieje xDxD Glory,glory allelujah , Edward! Kocham to!!! Co będzie dalej?! Nie mogę się doczekać tego jej niezawodnego planu!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Metka^^
PostWysłany: Wto 21:52, 25 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


CZ.II ! PERSPEKTYWA BELLI!

***
Rano zadzwonił telefon.
-Słucham-odezwałam się chłodno, bo spieszyłam się do szkoły.
-Bella?
-Jake!- Od razu zmieniłam ton. Tak dawno go nie widziałam... – Stęskniłam się!
-Ja też i dlatego dzwonię. –Czułam jak się uśmiecha. Mój Jacob... – Chciałem zaprosić Cię na lody.
-Jake...nie wiem, czy to dobry...
-Bells! –przerwał mi. – Wyluzuj. Będzie dobrze. Pan wampir nie zdąży zareagować. Większy problem z tą małą wróżbitką...
-Alice –poprawiłam go.
-Daj spokój. Wiesz, co mnie to obchodzi-odparł niechętnie.
-Kiedy?
-To znaczy, że się zgadzasz? – znów był radosny.
-Ech, za bardzo się stęskniłam, żeby odmówić.
-Super!
-Ale...
-Co?
-To nie jest do końca pewne, więc...
-E tam. Wiem, że się uda-znowu mi przerwał. Bezczelny kundel... którego nadal kocham.
Westchnęłam.
-Co jest? –zapytał lekko zdenerwowany.
-Nic takiego. To kiedy? –ponowiłam pytanie.
-Dzisiaj.
-Dokładniej, proszę.
-Sama się dowiesz. Niespodzianka.-Rozłączył się.
-Aha...to do zobaczenia...-powiedziałam sama do siebie.
Przed dom zajechał Edward. Po sekundzie zapukał do drzwi.
-Już idę! –Krzyknęłam, zarzucając sobie na ramię torbę.
-Bella...- błyskawicznie zjawił się u mego boku. Boże, na pewno wie o lodach! Tylko nie to!–Nie powinnaś tego dźwigać. Pozwól, że Cię wyręczę.
Odetchnęłam z ulgą i podałam mu torbę.
-Dzięki-wspięłam się na palce i pocałowałam go w policzek.
-Do usług.-Uśmiechnął się tym moim najbardziej lubianym uśmiechem.-A teraz, proszę do samochodu.
Zanim doszłam, czekał już z otwartymi dla mnie drzwiami.
-Jak będę wampirem, to też będę taka szybka...-mruknęłam do siebie, lecz i tak to usłyszał. Zauważyłam to na jego twarzy, którą przysłonił grymas bólu.
-Bella...
-No dobrze, już dobrze. Trzeba było nie podsłuchiwać.
Znów powrócił mu humor. Wsiedliśmy. Samochód ruszył.
-Edward...-zaczęłam niepewnie.
-Tak? – Całą swoją uwagę skoncentrował na mnie. Ach, tam! Po co się skupiać na drodze, jak jedzie się 100 km/h ?
-Czy... po TYM... będziesz mnie nadal kochał?
-No pewnie, głuptasku! Jesteś światłem, które rozświetla mi drogę, kiedy błądzę. Jesteś dla mnie wszystkim. Na zawsze. Na wieczność. –Pieszczotliwie zmierzwił mi włosy.
Spojrzałam w lusterko.
-No teraz to wyglądam jak zombie –znowu mruknęłam i nagle coś sobie przypomniałam. Nasze rozstanie. Ja, jak zombie. Jacob „moje prywatne słoneczko” . Nawet nie zauważyłam, kiedy po twarzy zaczęły lecieć mi łzy.
-Bella? Co się stało? –Stanął na poboczu.
Ledwo oddychałam. Paliłam się w środku na te wspomnienia.
-Nic...mi...nie...jest...- płakałam , walcząc nawzajem z łapaniem powietrza.
-Uspokój się. Proszę. Nie płacz, maleńka.-Przytulił się do mnie i głaskał po głowie. A jak stracę go drugi raz? Rozszlochałam się jeszcze bardziej. – Co się dz...-Przerwał. Uświadomił sobie doskonale CO SIĘ DZIEJE. Przytulił mnie do siebie mocniej, tak , że jeszcze bardziej utrudnił mi dostęp do powietrza. Chciałam jednocześnie odepchnąć się od niego, żeby oddychać swobodnie, ale chciałam zostać w tej pozycji na całą wieczność. Ja. On. My.
-Przepraszam, Bella. To wszystko moja wina. Nie powinienem tak się zachować. Jestem skończonym idiotą. Sam nie wiem, dlaczego to zrobiłem...-głaskał mnie po plecach.-Jedyne o co Cię proszę, to o wybaczenie. Jestem strasznym potworem. Ja...
-Przestań! – przerwałam mu. Nie mogłam już tego słuchać. –Proszę bardzo, wybaczam Ci. Tylko nie zwalaj wszystkiego na siebie. A teraz- wzięłam głęboki oddech, bo przed chwilą odsunął się ode mnie, żeby popatrzeć mi w oczy- jedźmy dalej. I przepraszam za ten wybuch...to... –musiałam przerwać na chwilę-to w końcu minie. To uczucie. Wiem, że wszystko będzie dobrze. –Powiedziałam twardo i spojrzałam mu głęboko w te piękne, złote oczy, które tak kocham.
-Oczywiście. Nie martw się o to. Już nigdy. Obiecaj. –On błagał...
-Obiecuję.
Przytulił mnie do siebie jeszcze raz. Później zaczął bawić się moimi włosami i pocałował mnie. Tak jak nigdy. Zachłannie, namiętnie... Miał być to zapewne „pocałunek przeproszenia” ,więc skorzystałam z okazji i dałam z siebie wszystko.
Po jakimś czasie odepchnął mnie od siebie leciutko.
-Musimy jechać, bo spóźnimy się do szkoły-powiedział to tak martwo, że aż się wystraszyłam. Jaka ja jestem głupia! Teraz pewnie się przeze mnie będzie zamartwiał przez cały dzień.Tydzień.Miesiąc.Rok...
Westchnęłam. Nie zwrócił na to uwagi.
Podjechaliśmy pod szkołę. Edward znowu otworzył mi drzwi, ale widać było, że zrobił to automatycznie. Duchem nie był tu. Poszliśmy na angielski. Omawialiśmy „Romeo i Julię”. Edwarda ciągle TU nie było. Martwiłam się o niego. Obydwoje musieliśmy wyglądać jak kupka nieszczęścia. Nie, nie KUPKI. Kupka nieszczęścia. Jedna. Bo my jesteśmy jednością. Na zawsze.
Dzwonek zagrzmiał ,zapraszając nas na przerwę.
Spotkaliśmy Alice. Ta jak zawsze , cała w skowronkach. Zaprosiła nas ruchem ręki do stołu. Usiedliśmy.
-A Wam co? –pochyliła się ku nam.
-Eee...nic. Jest OK. – Powiedziałam. Alice spojrzała na Edwarda i rzuciła mi pytający wzrok. Wzruszyłam ramionami. Alice podsunęła mi pod nos tackę pełną jedzenia. Tak, jakbym była w stanie chociaż to powąchać. Skrzywiłam się.
-Alice...
-Słuchaj, kochana. Musisz jeść! Nie możesz schudnąć. Masz idealną wagę. A ja mam na Ciebie idealne ciuchy. Więc nie kapryś. Smacznego. –Uśmiechnęła się szeroko. Grzebałam w sałatce, myśląc o propozycji Jacoba. Dobrze, że mój chłopak nie czyta mi w myślach. Niech będzie. Raz kozie śmierć. Pojadę z Jake’m na lody. Przecież nic się nie stanie. A szansa może się nie powtórzyć. Zresztą- to tylko lody. Szkoda, że zapomniałam o Alice. Miała właśnie dzięki mnie wizję. Zaczęłam szybciej jeść ze strachu. Edward zaczął wypytywać Alice.
Wstałam.
-Eee...Edward, musimy już iść na lekcję...
Uciszył mnie gestem ręki.
Cholera.
Rzuciłam Alice błagalne spojrzenie.
-Edward, Bells Cię woła. Czas na lekcje.
Podziękowałam skinieniem głowy. Edward wstał i chwycił mnie za rękę.
-Co jest? – Zapytałam, jakby nigdy nic ,choć mój żołądek zwinął się w supełek.
-Alice miała wizję i udaje ,że nic takiego nie było. Mnie nie okłamie. Wyciągnę to z niej.
-Może nie warto...skoro nie chce...-modliłam się w duchu, żeby mnie posłuchał.
Spojrzał na mnie dziwnie ; poszliśmy na następną lekcję. Mam nadzieję, że mu się nie uda. Chociaż i tak się o tym dowie... Ciekawa jestem tylko, dlaczego Alice nie chciała mnie wkopać... może na tyle ufa Jacobowi , że puści mnie z nim?
***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Metka^^ dnia Pią 16:26, 28 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Metka^^
PostWysłany: Wto 21:58, 25 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


***
Po skończeniu lekcji czekałam na Jess przed szkołą. Tak jak się umawiałyśmy.
-Cz...cześć-pomachała do mnie i uśmiechnęła się niepewnie. Spojrzała na swój samochód, później na mój. Nie wiedziała, którym pojedziemy.
-Gotowa? –wyszczerzyłam się, zmierzając w stronę żółtego porsche. Podążyła za mną.
-Więc...co Cię skłoniło do pojechania ze mną? –zapytała, wystraszona. Boi się mnie? O nie! Trzeba to zmienić.
-Chciałabym Cię bliżej poznać-ciągle się uśmiechałam. Tak, wiem ,że dobrze gram!
-Aha-odparła niezdecydowana, lecz wsiadła do samochodu.
Zauważyłam kroczącego w naszą stronę Edwarda.
Glory, glory Alleluja! –tym razem powtarzałam to sobie po polsku. Wskoczyłam do auta i nacisnęłam pedał gazu.
-Alice! –wołał za nami oburzony. Pokazałam mu język.
To dla Twojego dobra, braciszku.

***
Wybaczcie,że mam takie krótkie urywki z Alice,ale tego wymaga sytuacja. xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Metka^^
PostWysłany: Wto 22:34, 25 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


***
Wychodząc ze szkoły, z Edwardem ramię w ramię, zobaczyliśmy Alice pospiesznie wchodzącą do samochodu. Co ją tak pogania? Zaraz, zaraz. W samochodzie jest... Jessica! O jasna cholera! Alice gdzieś ją wywozi?! Ona ją zje?! To znaczy...połknie w całości? Co ja wygaduję?! Wyssie jej krew! Nie! –zrugałam się. Alice nie byłaby do tego zdolna! W takim bądź razie...
-Bella? – Edward przerwał moje rozmyślania.
Usłyszałam w jego głosie cień troski. O tak! „Przebudził” się!
-Och...
Przytuliłam się do niego. Nie wiedział, co jest grane.
Odetchnęłam z ulgą. Dobrze, że już mu przeszło. Dobrze? Teraz, kiedy w końcu zaczął czuć, kiedy coś do niego docierało, ja będę musiała go zranić. No ale co złego jest w wypadzie na lody? Ach, wiem. Jacob. Według niego. Ale nie mogę tego odwołać. Obiecałam mu...
-Jestem taka głupia i wredna... –wyszeptałam, nie patrząc mu w oczy.
-Ile bym dał, żeby być teraz w Twojej głowie...-zignorował ,co powiedziałam i zadumał się. -Choć przez chwilę...
Szliśmy w stronę volvo. Kurczę ,muszę coś wymyślić. Nie możemy jechać razem. W każdej chwili może przyjechać po mnie Jacob. Zapewne w jakimś pięknym stylu. Skrzywiłam się i warknęłam. Edward spojrzał na mnie oszołomiony.
-Bella...Ty warczysz.-Było to stwierdzenie, podchodzące do pytania.
-Yyy...tak jakoś się wymsknęło .- Zarumieniłam się.
Zachichotał.
-Jak mi będzie brakować tych rumieńców...-pogłaskał mnie po policzku i spojrzał czule. I, oczywiście, pocałował.
-Dobra, dobra. I tak nie zmusisz mnie do zmiany decyzji.
-Ach, jaka szkoda –westchnął teatralnie.
OK., czas działać.
-Edward?
-Tak?
-Dzisiaj pracuję.
-Podwiozę Cię. Nie ma sprawy.
-Ale... nie mam czym wrócić.
Spojrzał na mnie zdumiony.
-Przecież zawsze po Ciebie przyjeżdżałem, słońce. –Uśmiechnął się.
-Ale...-powtórzyłam.-Ja tak dawno nie jeździłam moją furgonetką...
Boże, ale kombinowałam.
-Skoro nie chcesz... OK., podwiozę Ci ją –posmutniał.
To ze mnie jest potwór, a nie z nich! Ciągle ich ranię. Gdybym mogła, rozpłakałabym się. Ale obiecałam. Wsiadłam do volvo, żeby wiedział, że niepotrzebna mi już mój poczciwy, stary wóz. Zrobił, to co ja i ruszyliśmy w stronę sklepu Newtonów.
-Przepraszam.-Słowa same wyszły mi z gardła.
-Nie ma za co. Przecież się nie obraziłem.-Uśmiechnął się ponownie i pogłaskał mnie po głowie.
Odburknęłam coś pod nosem. Niech to szlag! Czy on zawsze musi być taki wyrozumiały? To nie fair. Dla niego. Przecież to wszystko moja wina, a on tego nie zauważa. Odwróciłam głowę stronę okna i udawałam, że przyglądam się, co się za nim znajduje. Znów padało. Normalka. Słońca nie widziałam chyba od miesiąca. Jechaliśmy tak szybko, że niczego ciekawego nie mogłam dostrzec, oprócz muru z drzew, stworzonego przez przewrotną szybkość tegoż auta.
Dojechaliśmy. Zdążyłam sama otworzyć sobie drzwi.
Wyszłam, postąpiłam parę kroków i upadłam. Prosto na twarz. I leżałam tam plackiem, a deszcz wzmógł na sile. Edward po 5 minutach podniósł mnie, zdenerwowany. Zazwyczaj łapał mnie, zanim zaliczyłam glebę. Co z nim jest?
-Bells? Co się z Tobą dzisiaj dzieje? Najpierw ten wybuch rano, teraz ten wypadek...-martwiło go to, ale widziałam, jak przy wypowiadaniu tych ostatnich słów zadrżały mu kąciki ust. Zaczął coś intensywnie wywąchiwać w powietrzu.
-Chcę umrzeć –odparłam prosto z mostu. Ta pogoda chyba tak na mnie oddziaływała.
-Co takiego? –wystraszył się nie na żarty. – To dlatego chciałaś furgonetkę? Chciałaś pojechać gdzieś sama, np. na...klif –załamywał się- i zrobić sobie krzywdę? O Boże! To wszystko moja wina! Dlaczego byłem takim głupcem?! – Mełł jakieś przekleństwa , na siebie, pod nosem . Ukrył twarz w dłoniach.
Jak on przeze mnie cierpi! I znowu zwala to na siebie!
-To nieprawda. Przecież wiesz. –Przytuliłam się do niego, ale on nadal stał w tej samej pozycji, jak posąg. Nie odezwał się. –Muszę...muszę iść do pracy.
Zmierzałam ku budynkowi, płacząc. Nie mogłam już na to patrzeć. Obiecanki-cacanki. W takim stanie spotkał mnie Mike.
-Hej, co jest? – Zauważył, jaka jestem mokra (więc jakim cudem dopatrzył się łez?) i moje zadrapania. Patrzył tak i patrzył, a ja w tym czasie przebrałam się w tą przebrzydłą koszulkę. Ignorując Mike’a poszłam do klienta, który stał tyłem do mnie i wyglądał na bandziora. Myślałam, że chce coś ukraść. Hmmm... ta sylwetka...mi...kogoś...przypomina.
-Jake! –krzyknęłam tak, że wszyscy mnie słyszeli. Popatrzyli na mnie, jak na głupka. Miałam to gdzieś. Pobiegłam szybko do mojego przyjaciela i przytuliłam się do niego mocno. Och, jak cieplutko.
-Taak. Też się stęskniłem! –Wyszczerzył zęby. –Wiem, że pogoda jest idealna na lody –powiedział z sarkazmem- , więc chodźmy.
Uśmiechał się tak szczerze. Jak mój Jacob.
-Ale... dopiero, co zaczęłam pracę.
-Spoko, załatwiłem to. Masz dzisiaj wolne. Tylko jest jeden problem.
-Mianowicie?
-Pijawka. Jest na dworze.
Głośno przełknęłam ślinę.
-I pewnie nic nie wie o naszym wypadzie?
-No...nie...- odparłam przerażona. Co teraz? Co teraz?! – Może trochę poczekamy? –powiedziałam z nadzieją.
-No coś ty. Dawno czekałem, żeby go podenerwować. Dalej, jedziemy. –Wziął mnie za rękę i wyciągnął na deszcz.
-Jacob...koszulka...
-Oddasz jutro.
-Ale...
-Nie obrażą się.
Rzuciłam Mike’owi przepraszające spojrzenie. Wzruszył ramionami. Wiedział, że mu oddam.
Edward popatrzył na nas niewidzącym wzrokiem, po czym wsiadł do swojego volvo. Wszystko działo się jak na zwolnionym filmie. Czułam, że umieram w środku, patrząc na takiego Edwarda. Cierpiącego. Przeze mnie. Znowu. Wyrwałam się Jake’owi i poleciałam za samochodem mojego lubego, jakby to miało najmniejszy sens. Położyłam się na jezdni, zwinęłam w kłębek i płakałam. Marzyłam, żeby przejechało mnie stado ciężarówek. Albo zeżarła sfora.
Jacob wziął mnie na ręce i powiedział poważnie.
-Bella, wiesz, to chyba nie był dobry pomysł z tymi lodami...
Bujałam się w przód i w tył, jak jakaś obłąkana. Jezu, on mnie teraz zostawi! Rozszlochałam się już do końca.
-...ale nie mogę zostawić Cię w tym stanie samej –podjął wątek.- Więc? Co teraz? Mam odwieźć się do domu i zostać z Tobą?
-Wszystko mi jedno. –Odpowiedziałam beznamiętnym tonem.
-Uch, naprawdę jest z Tobą ciężko. Wiesz, jak Cię zostawi, zawsze masz mnie. –Wyszczerzył zęby.
O nie! Tym razem przegiął! Wyszłam z jego samochodu, głośno trzaskając drzwiami. Nie wiem skąd miałam na to siłę, ale zaczęłam biec. Uciekałam przed tym całym syfem. Jake wołał mnie, ale zignorowałam to.
Do domu potrafię sama dojść.
Ale najpierw muszę odwiedzić pewno miejsce...
***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czekoladka
PostWysłany: Wto 22:50, 25 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1463
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: stąd


Hahaha!! Może to nie jest śmieszne ale jest!! xDxD Jak ona padała na tą twarz!! Hahaha!! Najgorsze jest to że nie mogę się śmiać bo "śpię" xDxD Za to się zaplułam wodą xDxD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Metka^^
PostWysłany: Śro 0:29, 26 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


A czytałaś poprzednie,czekoladka? Tą trzecią część,z perspektywy Alice?

Mi się podoba z mojego opowiadania (Narcyz,Narcyz!) najbardziej to "O jasna cholera! Alice gdzieś ją wywozi?! Ona ją zje?! To znaczy...połknie w całości? Co ja wygaduję?! Wyssie jej krew! " Laughing
Nie chciałam,żeby to opowiadanie było takie mdłe,bez humoru. xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bells
PostWysłany: Śro 7:51, 26 Lis 2008 
Administrator


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


No.... żeby Bella podejrzewała Alice o zjedzenie Jesici? Współczuję Edwardowi, ale on jej wybaczy. Jacobowi też współczuję. Kurcze, Bella to ma naprawdę talent - zraniła obydwóch za jednym zamachem. Very Happy Ja jak bym wiedziała, że komuś sprawię przykrość to wybrała bym jednego, albo drugiego, ale nie obu na raz.
A Alice i Jessica na zakupach Very Happy Nie przepadam za Jess, ale już widzę jej przerażoną minę Very Happy Nawet w porównaniu z nią Alice to zakupoholiczka. Ale kto wie? Może się dopasują?
Kiedy kolejna część?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bells dnia Śro 7:53, 26 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czekoladka
PostWysłany: Śro 9:00, 26 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1463
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: stąd


Och, jasne że czytałam Very Happy Czytałam wszystko Very Happy Very Happy To z tym jedzeniem też jest nie złe xDxD W ogóle fajne to opowiadanie xDxD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Metka^^
PostWysłany: Śro 11:53, 26 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


No cóż,Bella jest do wszystkiego zdolna-do podejrzewania Alice o zjedzenie Jess;do ranienia 2 osób naraz...
Wierz mi,Bells,że się nie dopasują xD
Następna część chyba dzisiaj,jak mi się uda. (zbytnio weny nie mam xD)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Metka^^
PostWysłany: Pią 16:21, 28 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


***
Jessica popatrzyła na prędkościomierz. Otworzyła szeroko oczy.
-Alice?... 180 km/h ?
-Czy coś w tym dziwnego? Nie bój się, nie chcę Cię zabić.- Zaśmiałam się perliście.- Jess, bardzo się dziwię, że tak milczysz. Z tego co mi Bella opowiadała, to...
-Jestem wredna i bez serca- mruknęła, przerywając mi.
-...że lubisz plotkować o chłopakach-kontynuowałam , ignorując jej wtrącenie.- Tak się składa, że ja też. –Wyszczerzyłam zęby.
-Naprawdę?- Ujrzałam błysk w jej oczach.- Bo wiesz, Mike...
Zaczęło się. Paplała jak najęta. Udawałam, że słucham, potakując jej, ale tak naprawdę nie mogłam się skupić. Bella z Jacobem na lodach. Boże, to chyba moja najgorsza wizja ,którą miałam. Dojechałyśmy do Seattle. Jessica uważała mnie już za swoją przyjaciółkę.
-To gdzie teraz? Pewnie będziesz chciała wstąpić do Plazy?- Na pewno się nie myliłam. Ma się ten dar. Wyszczerzyłam się znowu.
-Tak. Skąd wiedziałaś?- Tak naprawdę nie interesowała ją już odpowiedź, bo czaiła się na tę piękną, niebieską sukienkę na wystawie. Alice!-skarciłam się. Przybyłaś tu dla bezpieczeńśtwa Belli, a nie na zakupy! Ale...ona będzie dopiero za 40 minut. Ok., idziemy na łowy! Szybkim krokiem poszłyśmy do sklepu z tą śliczną sukienką. Jess poprosiła już o nią sprzedawczynię. Kasjerka, tak gdzieś w wieku Belli, podała jej ją.
-Jess. Na pewno ją chcesz? Wiesz, nie pasuje Ci do koloru oczu...
-Serio? –posmutniała. –Tobie nie pasuje do włosów – odwdzięczyła się pięknym za nadobne.
-Tobie za to do butów-odgryzłam się. Ale zabawa!
-Żaden problem. Kupię sobie nowe.
-Nie starczy Ci. Ta sukienka jest wystarczająco droga.
-Skąd wiesz, że mi nie starczy?- mówiła przez zęby.
-Proszę bardzo. Kup ją.
Była tak wściekła ,że bez przymierzana podeszła do kasy. Wyjrzałam przez okno. A nóż widelec będzie tam Bella? Odwróciłam się, bo Jessica wrzeszczała na ekspedientkę.
-No jak to?! Przecież jestem tu stałą klientką !- zmroziła dziewczynę wzrokiem. – Powinniście dać mi kredyt! Muszę mieć tę sukienkę!
-Przykro mi, proszę pani –ofiara Jess mówiła cichym głosem. – Nie możemy tak robić.
Moja „przyjaciółka” zamilkła. Pewnie liczyła do dziesięciu.
Zachichotałam.
-Mogę Ci pożyczyć –zaoferowałam się.
-Naprawdę? – Zrobiła wielkie oczy.
-Ale na buty – śmiałam się głośno. Skinęłam na kasjerkę, żeby zapakowała mi mój łup.
Jessica od tego czasu chodziła ciągle naburmuszona. Chyba nie jestem już jej przyjaciółką. Chi, chi.
-Alice, wiesz ile te ciasteczka mają kalorii? – narzekała Jess, kiedy zmierzałyśmy do McDonalds’a .
Stanęłam jak wryta. Boże, ile będę miała dzisiaj takich strasznych wizji?! Bella doprowadzi mnie do zawału, ot co! Zawału na nasz, wampirzy, sposób. Oczy miałam szeroko otwarte. Usta również. Jessica mnie poszturchiwała, jakby to coś dało.
-Alice? Dobrze się czujesz? Nie martw się, to ciasteczko aż tak Cię nie utuczy- zaśmiała się nerwowo.
Zobaczyłam teraz wszystko uważnie. Ta wizja kiedyś była, tylko niewyraźna... Ruszyłam szybko w stronę samochodu, dając Jess pieniądze na te jej nieszczęsne buty. Zgubił jej się portfel. Biedna. Ale to jest mało ważne.
-Emmet po Ciebie przyjedzie-powiedziałam głosem bez emocji. – Masz na niego czekać. Tu-wskazałam na butik.
Już mnie przy niej nie było. Zrobiłam na komórce szybkie wybieranie i po dwóch sygnałam Emmet odebrał.
-Słuchaj. To pilna sprawa. Masz przyjechać po Jessicę do Seattle. Łatwo ją znajdziesz. Będzie czekać na Ciebie w butiku. Nie pytaj się, tylko rób ,co Ci każę –rozłączyłam się.
Wskoczyłam do auta i jechałam z najwyższą prędkością.
Bella miała umrzeć.
***
Chciałam zwrócić uwagę Waszą na fałszywość Jessici.
Dlatego tak napisałam xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Metka^^ dnia Sob 18:57, 29 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bells
PostWysłany: Pią 16:48, 28 Lis 2008 
Administrator


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Umrzeć? UMRZEĆ?! Czyśty oszalała? Nie rób jej tego. Ja muszę wiedzieć, jak to się skończy. Po prostu muszę. więc pospiesz się z następną częścią.... kiedy będzie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Metka^^
PostWysłany: Pią 17:08, 28 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


będzie chyba dzisiaj (oh yeah! Wena już do mnie wróciła ;d ).
Tak,oszalałam xD
Nie odpowiem na resztę Twoich pytań,bo nie będzie niespodzianki xD i nie wyciągaj tego ze mnię Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czekoladka
PostWysłany: Pią 17:50, 28 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1463
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: stąd


Ona nie, ja tak!! Gaaaadaaaj!!! *żałosne wycie* Co się stanie?? Kto ją zabije a gdy już będzie martwa to jak ożyje (jestem wyznawczynią zasady 'zabili go i ucikł'Very Happy) Jak nie ożyje to Cie zabije!! Tylko ja mam prawo do uśmiercania wszystkich bohaterów sagi po kolei!! xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Metka^^
PostWysłany: Sob 18:56, 29 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


***
Biegłam z taką szybkością ,jak nigdy. W każdej chwili mógł dogonić mnie Jacob. I Alice. Moje ognisko w sercu powoli się gasiło. Nie było już tam Edwarda, który codziennie, dosypywałby po parę gałązek miłości. Musiałam się z tym pogodzić. Ale nie wytrzymałabym kolejnego rozstania. I jego słów „ z nami koniec” . Płacząc, nie widziałam nic wyraźnie. Wszystko było takie zamazane. Dokładnie jak moje życie.
Przez ten nieostry obraz nie zauważyłam kamienia przed sobą i runęłam jak długa. Nie mogłam wstać, a co dopiero znowu uciekać. Miałam złamaną kostkę. Na pewno. Za dużo w życiu przeszłam, żeby tego nie rozpoznać. Z ledwością się podźwignęłam, ale najważniejsze jest ,że się udało. Na szczęście, znajduje się w tej miejscowości dużo grubych i długich badyli. Wzięłam sobie dwa, do podpórki, i ruszyłam dalej. Byłam pewna ,że Jacob sobie odpuścił. Kostka ciągle o sobie przypominała, zapewne ostrzegała, żebym nie zrobiła tego, co planowałam. Ale na pewno umrę, więc nie interesowałam się nią. W końcu tu dotarłam. Nie miałam za daleko.
Klif. Historia lubi się powtarzać. Tym razem już nigdy się nie powtórzy. Nadszedł koniec.
Mój koniec.
***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Metka^^ dnia Czw 21:17, 04 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
love_twilight
PostWysłany: Sob 19:35, 29 Lis 2008 
Wilkołak


Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań


O BOŻE!!
METKA!!
CO TY WYRABIASZ??!!
Błagam, pisz dalej bo ja tu zaraz umre z nerwów!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bells
PostWysłany: Sob 19:39, 29 Lis 2008 
Administrator


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Właśnie! Ja chcę kolejną część! Potrafią wyobrazić sobie skaczącą Bellę, ale nie razem z tymi "patykami" Hehe... ale ona zawsze była trochę jak ja, taki paralityk. Mam nadzieję, że Alice zdąży ją uratować. Albko ktokolwiek inny. Bo inaczej nasz Edward się załamie...
A tak ogólnie: Ja CHCĘ (czyt. żądam Very Happy) na jutro nowej notki i to dłuższej Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czekoladka
PostWysłany: Nie 13:41, 30 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1463
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: stąd


O matko xDxD Zgubiłam się w tym wszystkim xDxD Hahaha!! xDxD Szczególnie z tym o co chodzi z tym Edwardem xDxD Ale weź nie zabijaj Belli xD Ona jest faaajna xDxD I przyłączam się do Bells. Przegłosowane. Dajesz dziś nową dłuuugą notkę Razz xDxD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Metka^^
PostWysłany: Nie 15:42, 30 Lis 2008 
Cullen


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


o co chodzi z Edwardem?
ona się boi,że on ją zostawi Razz
ja dzisiaj dam dwie notki (wooooow)
ale z Alice będzie krótka bo to będzie tylko takie 'wtrącenie'
za to z Bells będzie długa. (tak mi się zdaje :] )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 6
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Forum www.forks.fora.pl Strona Główna  ~  Twilight Fanfiction / Opowiadania

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach