Forum www.forks.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<   Twilight Fanfiction / Biblioteka opowiadań   ~   [Z] Wschód naszej wieczności
alexandra
PostWysłany: Śro 16:01, 18 Mar 2009 
Początkujący


Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Kochana oczywiście ze to czytam:) Już chyba trzeci raz:)Smile uwielbiam:) Mam nadzieje że będziesz dalej pisaćSmile weny życzęSmile:*Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kithira
PostWysłany: Nie 21:22, 22 Mar 2009 
Początkujący


Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Moje drogie, mam nadzieję, że ktoś to czyta ;D choć nie komentuje, teraz rozdział będzie podzielony na dwie części Smile Dziękuję mojej becie za sugestie Smile

[link widoczny dla zalogowanych] podkład na tło^^

cz.IX part I

Ogarniała mnie pustka i ciemność. Gorący żar rozchodził się po moim ciele. Czułam ciężar napierający na mnie, lecz moje oczy wciąż odmawiały posłuszeństwa. Niczego nie mogłam dostrzec, nic do mnie nie docierało. Jedynie ciemność, cisza i wypalający mnie od środka ogień. Każda komórka mojego ciała płonęła. Wiedziałam, że zbliżam się ku krawędzi mojego istnienia. Jeszcze kilka kroków i świat miał nigdy więcej o mnie nie usłyszeć. Ale wiedziałam, że śmierć za tych, których się kocha jest dobrą śmiercią, w końcu czułam to nie pierwszy raz. Zrobiłam wszystko, by ich ochronić, ale to nie wystarczyło. Zawiodłam.
Podobno w ostatnich chwilach życia przez umysł przelatują wszystkie chwile, te dobre i te złe. Ja widziałam tylko Edwarda. Jego topazowe oczy, wpatrujące się we mnie z niewyobrażalną czułością, lekko rozczochrane włosy, które uwielbiałam, idealne usta rozszerzone w moim ulubionym, łobuzerskim uśmiechu oraz delikatne dłonie, kierujące się ku mojej śnieżnobiałej twarzy. Przez moment wydawało mi się, że czuję ich ciepło, gdy, błądząc po moich włosach, delikatnie gładziły moje policzki.
Kochałam go całą sobą, kochałam go od pierwszej wspólnie spędzonej godziny. To on jest moim aniołem, częścią mojej duszy, panem mego serca i umysłu.
W moim umyśle pojawił się ktoś jeszcze. Wysoka, szczupła dziewczyna, z kaskadą brązowych loków opadających na plecy. Odwróciła się, ukazując swoją nieskazitelną, śnieżnobiałą twarz. Każdy jej ruch, choćby najmniejszy, był przepełniony gracją, subtelnością, delikatnością. Była piękna, wręcz idealna. Jej szeroko otwarte oczy świdrowały mnie na wylot, iskrząc się ze szczęścia. Na doskonałych ustach wykwitł łobuzerski uśmiech, identyczny jak u Edwarda. Och! Dopiero teraz zrozumiałam kim było to zjawiskowe dziewczę. Reneesme.
Tak, zdecydowanie była to moja malutka córeczka, tylko teraz stała tam, przede mną, jako dorosła kobieta. Biegła w moją stronę, jakby unosiła się w powietrzu, rozkładając ramiona, po czym przytuliła się, oplatając dłońmi mój kark. Czułam łzy, które spływały po jej policzkach. Odsunęła się delikatnie, spoglądając w moje oczy i wtedy dostrzegłam, że jej spojrzenie jest wypełnione miłością.
-Dziękuję, mamo. Zawsze będę cię kochać. Nigdy nie zabraknie miejsca dla ciebie w moim sercu… będziemy razem już na zawsze… -Wyszeptała, wciąż płacząc, ale wiedziałam, że są to łzy radości. Wtuliłam twarz w jej włosy, poczułam, jak mój ukochany obejmuje nas. Ten moment był bezcenny. Miłość, która nas łączyła, była zespolona z nami już na wieczność, bez względu na odległość, która nas dzieli.
Nagle Reneesme zniknęła razem z Edwardem. Stałam tam zupełnie sama, a jasność zaczęła dominować nad ciemnością. Zbliżała się coraz szybciej, czułam ulgę, już nie naciskał na mnie ten ciężar, który więził mnie na początku.
Wiedziałam, co miało się wydarzyć, ale nie mogłam nic zrobić, poddałam się po raz drugi. Powinnam walczyć, lecz nie miałam już sił. Byłam szczęśliwa, że dane mi było ostatnie spotkanie z Edwardem i naszą dorosłą córką.
Wszystko zaczęło znów wirować. Jasność mieszała się z ciemnością, błogi stan z niewyobrażalnym bólem, rozkosz z cierpieniem, bliskość z osamotnieniem. Odczułam, jak przez moje bezwładne ciało przechodzą fale drgań, jedna za drugą. Nie mogłam nic zrobić, próbowałam dociec, dlaczego moje ciało odmawia posłuszeństwa. Miałam świadomość, że jeszcze żyję, ale odbierałam to jedynie poprzez umysł.
Znów cisza, spokój. Coś ciepłego musnęło moją skórę, chciałam zmusić powieki, aby się otworzyły. Pragnęłam zobaczyć, co dzieje się wokół mnie, ale nie byłam w stanie. Zostałam skazana na pustkę, mogłam tylko snuć domysły. Czyjeś ręce oplatały mnie, pociągając w górę, a ja nie mogłam nawet unieść dłoni. Byłam bezwładna, jakby moje ciało nie żyło.
-Kochanie, wróć. Nie zostawiaj nas, nie dam rady bez ciebie… -Słyszałam z oddali aksamitny baryton.
-Prze… przepraszam… tak bardzo cię kocham, jesteś całym moim życiem. Walcz, nie poddawaj się... -Docierał do mnie ten cichy głos. Był tak daleko, jakby dzieliła nas szklana ściana, z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej nieosiągalny. Tak bardzo nie chciałam, by zamilkł. Czułam, że ktoś mnie unosi. Czułam pęd powietrza, wszystko wirowało. Czułam krople deszczu, spadające na moje ciało. Czułam… Tak wiele, lecz nie mogłam nic zrobić. Było to gorsze niż śmierć, ta bezsilność. Ciemność, która mnie przytłaczała, stawała się coraz bardziej natarczywa.
Chciałam się pożegnać z Edwardem, by pamiętał o tym, jak bardzo go kocham. Jedynym sposobem, jaki mi pozostał, było całkowite opuszczenie tarczy. Ostatkami sił zrobiłam to z nadzieją, że jest przy mnie mój ukochany i mnie usłyszy. „Wiem, że kiedyś mnie znajdziesz. Tam, gdzie czas przestaje istnieć. Tam, gdzie narodziła się miłość. Pamiętaj, że zawsze będę blisko ciebie, odnajdziesz mnie w głębi swego serca. Ty i Reneesme jesteście największym szczęściem, jakie mnie spotkało w życiu, to wy jesteście mną. Nie ma nic, czego bym nie zrobiła dla jednej, jedynej szansy, by spojrzeć w twe oczy i widzieć cię patrzącego na mnie. I wiedz o tym, że jest tylko jedna rzecz, którą chciałabym zmienić w moim istnieniu. Poznać cię wcześniej i kochać cię dłużej. Przepraszam, że zawiodłam... Miłość jest jak powietrze, nie widzisz jej, ale ją czujesz. Na zawsze, najdroższy...”. Później pokazałam mu jeszcze raz, jaka byłam szczęśliwa podczas naszego ślubu. To było moje pożegnanie, wystarczała mi świadomość, że prawdopodobnie on mnie słyszał, że mogłam się z nim pożegnać. Teraz już w zupełności byłam gotowa na to, czego oczekiwałam. Po chwili straciłam już nawet świadomość. Odpłynęłam, pozostawiając świat za sobą…

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kithira dnia Nie 21:23, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patepetka
PostWysłany: Pon 19:48, 23 Mar 2009 
Wampir


Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin


No nie, mam nadzieję, że z Bellą będzie wszystko w porządku. Wspaniały opis jej uczuć i wyobrażeń. I do tego jeszcze wspomnienia i wyobrażenia przyszłości.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vampir
PostWysłany: Czw 11:26, 02 Kwi 2009 
Wampir z Denalii


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 712
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piękna polska wieś na Mazowszu;)


Przepraszam, że tego wcześniej nie skomentował
opuściłam trzy fragmenty!
jak ja mogłam
dobra teraz treść
świetne, te uczucia, ach...aż łezka staje w oku, wzruszyłam się, ale mam nadzieje, że ona przeżyła i Jacob też
Wiesz, że kiedy okazało się, że on już nie kocha Ness to odtańczyłam taniec radości? Uważam, ze to była głupota łączyć ich
Jeju, kiedy dodasz kolejną część? Muszę się dowiedzieć, czy przeżyła. Wampiry w końcu potrafią się regenerować, to dlatego trzeba je spalić.
To z tym palącym jadem dla mnie jest głupie, bo ma go w żyłach i ją jakoś nie pali, wiec dlaczego podczas ciosu miało tak być?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kithira
PostWysłany: Pon 11:01, 06 Kwi 2009 
Początkujący


Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


vampir Ty tam się tak nie przejmuj tym palącym jadem, bo w moim zamyśle on ją spalać od środka miał ;D dowiesz się w swoim czasie, dlaczego Smile Popieram zdanie, że Jacob wpojony w Reneesme = źle, więc dlatego go hmm jak to napisać? Odpoiłam? hahA
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale moja beta miała problemy techniczne. Więc pozdrawiam i zapraszam do lektury :*

ROZDZIAŁ IX part II

POLECAM : [link widoczny dla zalogowanych]

Biegłem najszybciej jak mogłem, wyrzucając sobie, że tym razem musieliśmy polować tak daleko od Forks. Co się stało w domu? Co tak wstrząsnęło Alice? Czego mam się spodziewać? Agresja i gniew wypełniały każdą komórkę mojego ciała. Gdyby coś im się stało… nie, nie mogę tak myśleć. Ale, jeśli? To byłaby tylko i wyłącznie moja wina, nie powinienem zostawiać ich samych. Trzy najważniejsze kobiety w moim życiu teraz znajdowały się w niebezpieczeństwie, nigdy sobie tego nie wybaczę.
Zbliżałem się, już tylko las dzielił mnie od rodziny. Starałem się biec jeszcze szybciej, jednym skokiem minąłem strumień i stanąłem na skraju polany przed domem. To, co zobaczyłem, wstrząsnęło mną tak mocno, że nie byłem w stanie poruszyć żadną częścią ciała. Bella nie wyglądała, jak moja mała, delikatna Bella. Leżała nieruchomo, przygnieciona jakimś wampirem. Jej ciało było całe pogryzione, z każdej rany wydobywał się jad, a on nadal wbijał swoje kły w jej kruche ciało. Gniew, złość, agresja, chęć mordu i zemsty, to wszystko rozbudziło się we mnie z potrójną mocą. Nic dla mnie nie istniało, nie widziałem niczego, oprócz blond głowy bezwzględnego wampira leżącego na mojej kobiecie. Jad wypełniał moje usta, czułem się jak opętany. Jednym skokiem rzuciłem się na niego, zdzierając go z ciała mojej ukochanej.
Spojrzałem na nią tylko przelotem, leżała tam bezbronna, bez żadnych oznak życia, jakby duch wyzionął z jej ciała. Ten obraz jeszcze bardziej rozbudził i tak już rozwścieczone dzikie zwierzę w moim ciele. Teraz nie walczyłem, to nie był mój rywal, to był mój cel, który miał umrzeć w torturach. Każdy kawałek mojego ciała mocno pulsował. Oderwałem się od ziemi, przygważdżając tym samym wampira. Czułem jego moc, był silny, waleczny, odważny, ale nie dla mnie. Gniew i chęć zemsty wzięły górę, nie wiem nawet, skąd znalazłem w sobie tyle siły. Siedząc na nim, jedną ręką zadarłem jego głowę do góry, torując sobie dostęp do jego obślizgłej szyi, drugą zaś przytrzymywałem jego wymachujące ramiona. Nie miał szans. Wgryzłem się w jego śnieżnobiałą skórę, odrywając ją kawałek po kawałku. Warczał i wił się pod moim ciężarem, ale wściekłość, która mnie opanowała nie znała granic. Zabił ją! Zabił największy skarb, jaki posiadałem. Moją mała Bellę. Już miałem oderwać jedną z jego kończyn, gdy poczułem, że ktoś mnie oplata ramionami i odciąga. Szamotałem się, wyrywałem, nawet wgryzałem się w przedramię tego, który pozbawił mnie jedynej szansy zemsty, na jaką było mnie stać.
-Uspokój się, to nic nie da. Bella cię potrzebuje… -Usłyszałem stanowczy głos Emmetta, który zdążył mnie już odciągnąć od ciała wampira. Kątem oka dostrzegłem, że Rosalie i Jasper zajmują się już moim wrogiem. Teraz najważniejsza stała się ona. Moja ukochana, mój jedyny skarb. Poczułem, że ucisk mojego brata zelżał i w ułamku sekundy znalazłem się przy jej ciele, zmaltretowanym, pełnym ociekających ran. Delikatnie musnąłem dłonią jej twarz. Nie poruszała się, nie dawała żadnych oznak życia. Objąłem ją w pasie, pociągając do góry, otulając moimi ramionami, przyciągając jeszcze bliżej do siebie.
-Kochanie, wróć. Nie zostawiaj nas, nie dam rady bez ciebie… - Szeptałem do jej ucha. Nie, to nie było możliwe. Jak mogłaby odejść? Bez niej moje życie nie będzie miało sensu, moje istnienie przestanie się liczyć.
-Prze… przepraszam… tak bardzo cię kocham, jesteś całym moim życiem. Walcz, nie poddawaj się – szeptałem coraz ciszej. Czułem, że mnie opuszcza. To wszystko była moja wina, gdybym został nie byłaby teraz w takim stanie, nie opuszczałaby mnie. Maleńka, walcz dla nas, nie poddawaj się. Tak bardzo cię kocham, musisz żyć. Nasza miłość pozwoli ci zwyciężyć, wrócić do mnie. Bądź silna… Widziałem jak jej ciało bezładnie leżało na moich rękach. Wstałem. Gdybym tylko mógł, rozpłakałbym się, oddałbym każdą łzę za jej życie. Oddałbym siebie, byleby tylko wróciła. Zacząłem się kręcić, czułem, jak jej ciało przelatuje przez me dłonie bez żadnych reakcji.
Nagle poczułem krople deszczu opadające powoli na nasze ciała. Dawały ukojenie, ona uwielbiała te ciepłe, drobne kropelki obmywające jej twarz. Chciałem by wróciła, przycisnąłem jej ciało do siebie, byliśmy jednością. Edward i Bella – na zawsze, razem ku wieczności, wznosząc się i upadając.

Dotykają się wzajemnie, usta milczą, rzeka płynie...
Smutek i żal to jeden z nurtów...


Stałem z nią na rękach, wpatrując się w jej niewyrażającą nic twarz, a jednak wciąż była najpiękniejszą twarzą, jaką znałem. Zamknięte oczy, lekko rozchylone usta, kosmyki włosów błądzące po poranionej twarzy…
Kochałem tak mocno każdy skrawek jej ciała, wielbiłem każdy centymetr delikatnej skóry, czciłem każdy kosmyk włosów. Nagle zdarzyło się coś, na co nie byłem gotowy. Usłyszałem ją. Tak, to była ona, moja Bella. Usłyszałem jej myśli, ewidentnie skierowane ku mojej osobie. „Wiem, że kiedyś mnie znajdziesz. Tam, gdzie czas przestaje istnieć. Tam, gdzie narodziła się miłość. Pamiętaj, że zawsze będę blisko ciebie, odnajdziesz mnie w głębi swego serca. Ty i Reneesme jesteście największym szczęściem, jakie mnie spotkało w życiu, to wy jesteście mną. Nie ma nic, czego bym nie zrobiła dla jednej, jedynej szansy, by spojrzeć w twe oczy i widzieć cię patrzącego na mnie. I wiedz o tym, że jest tylko jedna rzecz, którą chciałabym zmienić w moim istnieniu. Poznać cię wcześniej i kochać cię dłużej. Przepraszam, że zawiodłam... Miłość jest jak powietrze, nie widzisz jej, ale ją czujesz. Na zawsze, najdroższy...” Zaraz po tym zobaczyłem nas, stojących naprzeciwko siebie, wypowiadających przysięgę małżeńską. Odczuwałem ze zdwojoną siłą jej radość, miłość, przepełniające szczęście. Była wtedy taka szczęśliwa, jeszcze beztroska i ludzka. I nagle wszystko się urwało, wspomnienia zniknęły, ale to nie tarcza je zamazała. W jej umyśle zapanowała pustka…

Codziennie razem... każda chwila... razem...
Chociaż daleko są od siebie... bo tak wybrał los...
Ale tylko ciałem...
Bo duszą są razem...są jedną duszą…


Co się stało? Nie! Nie mogłem w to uwierzyć, to było jej pożegnanie. Odeszła… Odeszła zostawiając mnie samego…

Zimna woda nie gasi ich uczucia... prąd niesie dalej...
Ku górze... razem... zawsze... w przestrzeni każdej...
Czas... choroba... śmierć... nie istnieje...
Wygrali wspólnie... z wiecznością...
Są razem.....***


Upadłem, nie chcąc już nigdy się podnieść…


*** ’Ku wieczności’ Herk

***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vampir
PostWysłany: Pon 14:25, 06 Kwi 2009 
Wampir z Denalii


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 712
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piękna polska wieś na Mazowszu;)


Nieeeeeeeeeeee
Błagam powiedz, że to nie prawda! Ona żyje! Ona musi żyć
Wybaczcie, ale nie umiem się pozbierać, by napisać coś sensowniejszego
....
Jakiś czas później
I bardzo dobrze, że odpoiłaś Jacoba. Nienawidzę tego, że on się w Ness wpoił. To głupota
Jeśli zabiłaś Belle i teraz będziemy mieli rozpaczającego Edka, który wie, że nie może się zabić dla Renesmee to się dowiem, gdzie mieszkasz i przyjadę tam w nocy
Żadnych dobrych zamiarów nie będę miała
Weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patepetka
PostWysłany: Pon 17:41, 06 Kwi 2009 
Wampir


Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin


To się nie może tak skończyć! Ja się nie zgadzam. I chyba nie tylko ja.
Ale spokój, post dobry. Co ja mówię (tfu, piszę), cudowny. Opis uczuć Edwarda po prostu... I co ja mam napisać. Brakuje mi już komplementów.
Liczę na dalszą część, bo to się NIE może tak skończyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vampir
PostWysłany: Pon 17:53, 06 Kwi 2009 
Wampir z Denalii


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 712
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piękna polska wieś na Mazowszu;)


Patepetka oczywiście, że będzie ciąg dalszy.
Zobacz sobie początek ostatniego posta Kithiry. Mówi tam, że sprawa z jadem będzie wytłumaczona, czyli kolejne części są zagwarantowane. Tylko, czy Bella będzie w nich żyła?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patepetka
PostWysłany: Pon 18:01, 06 Kwi 2009 
Wampir


Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin


Chodziło mi oczywiście o to, że Bella nie może zginąć. Nie teraz i nie w taki sposób.
Szczerze mówiąc, to jestem ciekawa w jaki sposób Kithira wytłumaczy tę całą sprawę z jadem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kithira
PostWysłany: Pią 21:32, 17 Kwi 2009 
Początkujący


Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


No więc tak. Mam nadzieję, że nie zawiedziecie się na tym co zaraz przeczytacie. W moje głowie tak to wyglądało i tak też to przedstawiłam.
Dziękuję wszystkim, którzy tutaj zaglądali i czytali. Dziękuję tym, którzy pokusili się na komentarze tak zasobne w słowa pochwały( w szczególności Patepetce i vampirowi). A przede wszystkim dziękuję mojej oddanej becie Madam_Butterfly, dzięki której ten tekst nabrał kształtu. Dziękuję jej za cierpliwość do mnie i za sugestie odnośnie piosenek, i nie tylko.
Tutaj kończy się nasza wspólna 'podróż' przez losy B&E. Jednak zainteresowanych zapraszam na mój drugi ff 'La Rosa Negra'...
Dziękuję za uwagę Smile

BETA: niezastąpiona Madam_Butterfly Smile i dwie nieznajome panie Smile

ROZDZIAŁ X

[link widoczny dla zalogowanych]

- Esme, kim on był? – zapytał zniecierpliwiony Carlisle, gdy zagrożenie minęło.
- Przyjaciel Kajusza, Kajmir – jej głos łamał się, gdy wypowiadała te słowa. Zapadła cisza, ale w mojej głowie zaczęły kłębić się ich chaotyczne myśli. Próbowałem je ignorować, lecz napierały na mój umysł z potężną siłą.

Kajmir… Nigdy nie darzyłem go nadmierną sympatią. Dlaczego nas zaatakował? Jestem pewien, że jego jad zabije Bellę, musiało do tego dojść. Co zrobiliśmy, że ukarano nas w tak okrutny sposób? Ledwo pojawiła się w naszej rodzinie i tak szybko musiała odejść. Tak mi przykro, synu. Nie zasłużyliście na takie cierpienie. Wiem, że mnie słyszysz. To koniec.

Wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, a mimo to nie potrafię uwierzyć w to, co widzę. Przykro mi, Edwardzie. Czasami wolałabym nie ujrzeć pewnych rzeczy. Gdybyś czegoś potrzebował… Jestem przy tobie.

Moja maleńka, moja córeczka… Jeszcze rano widziałam ją pełną życia, a teraz… Nie, to nie może być prawda! Nie rozumiem, jak można tak bardzo pragnąć zemsty. A może to wszystko jakaś ułuda? Może to nie dzieje się naprawdę? Och, biedny Edward! Tak szybko ci ją zabrali… Nie masz pojęcia, mój kochany, jak bardzo cierpię. Razem z nią umarła część mnie…

Co się dzieje, do cholery?! Dlaczego wszyscy są tacy przybici? Matko, ludzie! Cieszcie się, że zwyciężyliśmy! Trzy wampiry, już dawno nie bawiłem się tak dobrze. Uwielbiam zapach walki. Zaraz, gdzie Rose? Hm… Coś musiało się stać, nawet ona jest roztrzęsiona. Czyżby… Nie, niemożliwe! Przecież Edward ją uratował, prawda? Odciągnąłem go w odpowiednim momencie, musiał zdążyć. Bella nie może zginąć…

Za dużo emocji, zaraz wybuchnę! Żal, rozpacz, przerażenie… Jedynie Emmetta rozpiera duma, ale i on jest zdezorientowany, tak jak Alice. Muszę ich uspokoić, te uczucia doprowadzają mnie do szaleństwa! Skup się, Jasper. Co się tak właściwie dzieje? Czy z Bellą… O mój Boże! To nie może być prawda. Nie mogli jej zabić. Dlaczego jednak się nie rusza? Nie…

Kajmir? Ach tak, kojarzę go. Jeśli to, co o nim mówili, jest prawdą, to… Nie, tylko nie to! Edward… Teraz już się nie pozbiera. Edwardzie, słuchaj mnie. Musisz być silny, rozumiesz?! Musisz zaopiekować się Reneesme. Ja… Ja ci pomogę, dobrze wiesz, że kocham tą małą. Ale to ty jesteś jej ojcem, ty musisz się nią zająć. Wiem, że będziesz to ciężko przeżywał, nie muszę być Alice, żeby to wiedzieć. I naprawdę, przykro mi… Ale nie pozwól, żeby to odsunęło cię od córki. I od nas. Zabiorę Nessie do środka, nie powinna na to patrzeć…

Co się dzieje? Gdzie są rodzice? Dlaczego ciocia Rose mnie zabiera? Nie, ja chcę do mamy!


Miałem dość, nie mogłem tego słuchać ani chwili dłużej. Każda ich myśl sprawiała mi niewysłowiony ból. Usłyszałem to, w co nie chciałem wierzyć. Straciłem ją na zawsze. Rozpacz rozdzierała mi serce, mój krzyk rozniósł się po całym lesie, płosząc ptaki z koron drzew. To, co właśnie się wydarzyło, z pewnością było moją winą. Nienawidziłem siebie za to. Odeszła… Nie dotarło do mnie jeszcze, że już nigdy nie zobaczę jej uśmiechu, jej oczu przepełnionych miłością, której nie potrafiłem ogarnąć. Nie usłyszę jej głosu, śmiechu i protestów, gdy nie chciałem jej na coś pozwolić. Nigdy nie poczuję już ciepła jej dłoni błądzącej po moim ciele. Razem z nią zniknęło jutro.
Ścisnąłem mocniej bezwładne ciało Belli, pochylając się nad nią i obsypując jej poranioną twarz drobnymi pocałunkami. Tliła się we mnie nadzieja, że za chwilę otworzy oczy i spojrzy na mnie z tą niesamowitą czułością. Niestety, jej ciało wciąż pozostało nieruchome.
Wstałem, nie wypuszczając ukochanej z ramion. Myśli rodziny towarzyszyły mi przez cały czas, lecz nie miały już znaczenia. Nie potrzebowałem ich współczucia, jeśli nie potrafili przywrócić Belli życia. Czułem, że muszę się stąd wydostać, zabrać ze sobą Bellę i po prostu uciec.
Pędziłem przed siebie, nie zwracając uwagi na otoczenie. Poruszałem się z zawrotną prędkością, tak jak lubiłem, pozostawiając świat daleko w tyle. Po pewnym czasie poczułem, że towarzyszy nam deszcz, obmywając nasze ciała z doświadczeń dzisiejszego dnia. Zatrzymałem się i ujrzałem klif, z którego rozpościerał się widok na ocean. Musiałem przekroczyć granice stanów, ponieważ byłem tu po raz pierwszy.
Podszedłem do brzegu i padłem na kolana, nie wypuszczając Belli. Przysunąłem jej twarz bliżej mojej i zacząłem wpatrywać się w jej zamknięte powieki. Oddałbym wszystko, gdybym tylko mógł ponownie poczuć na sobie jej wzrok.
- Chciałbym zostać z tobą na zawsze. Chciałbym podążyć za tobą wszędzie. Chciałbym poczuć to, co ty czujesz, stworzyć z tobą jedność. Tak bardzo bym chciał… - Wyszeptałem w jej usta, muskając je lekko wargami.
Mógłbym to zrobić, dołączyć do niej, ale Bella chciałaby czegoś innego. Rose miała rację, Reneesme musi mieć ojca, a Bells z pewnością zgodziłaby się z moją siostrą. Była gotowa oddać życie za nasze dziecko. A teraz pozostałem jej tylko ja. Ale czy będę w stanie patrzeć na Nessie i nie widzieć w niej Belli? Będzie mi o niej przypominać do końca mojego istnienia.
Bolało. Wszystkie wspomnienia krążyły po mojej głowie. Nie chciałem się z nią rozstawać, nie teraz, gdy rozpoczął się wschód naszej wieczności. Niestety, nasz wschód okazał się jej zmierzchem.
Klęczałem z Bellą opartą o moje kolana, nie potrafiąc się z nią pożegnać. Nie byłem w stanie wyobrazić sobie tego, że muszą ją spalić. Dlaczego ona? Dlaczego nie ja? Czym sobie na to zasłużyła? Setki pytań przemykały przez moją świadomość, sprawiając, że ból z każdą sekundą przybierał na sile. Ból ten był wywołany bezsilnością i brakiem odpowiedzi na którekolwiek z pytań.
Pocałowałem jej martwe usta, pragnąc jeszcze raz poczuć ich ciepło. Nasz ostatni pocałunek.
Podniosłem się powoli. Musiałem przecież wrócić do domu. I wtedy przypomniałem sobie wizję Alice, gdy Bella skoczyła z klifu. To ona przeważyła o moim wyjeździe do Włoch. Spojrzałem na śnieżnobiałe ciało zwisające z moich ramion.
Chciałaby tego… Tylko my i niezmierzona głębia oceanu, pomyślałem. Podszedłem do krawędzi i spojrzałem na niebiesko-granatową otchłań, otaczającą nas z trzech stron. Nie byłem jeszcze gotowy na rozstanie, ale wiedziałem, że jeżeli teraz tego nie zrobię, to nie zrobię tego nigdy. Ostatni raz wplotłem palce w jej piękne, gęste loki i przycisnąłem ją do siebie. Nikt nigdy nie będzie znaczył dla mnie więcej, niż ona. Moja Bella…
- Kocham cię, Bello. Na zawsze – tylko te słowa mogły przejść przez moje gardło. Po chwili wypuściłem Bellę z objęć, pozwalając jej odnaleźć własne miejsce pomiędzy nieprzeniknionymi głębinami, gdzie nikt jej nie znajdzie. Mój anioł odszedł, zabierając ze sobą moje serce.
I na mnie patrz
by źrenic twych prawdziwy blask otulał mnie
i tym mnie chronił.
Niech światła krąg
wyznacza drogę, którą będę szedł
aż tak bezbronny.
W tę ciemną noc
już księżyc zgasł, a twoja twarz jest taka jasna.
Gdy oczy swe odwrócisz gwiazdy zgasną.

Bo ty i ja...
Choć tyle wyznać chcę, to brak mi słów
są nic nie warte
Bo kocham cię...
Te słowa znaczą mniej niż wszystko to
co czuję sercem…
*


EPILOG

[link widoczny dla zalogowanych]



Bella mnie kochała. Ta świadomość nadawała sens mojemu wiecznemu istnieniu. Wystarczyło, bym przypomniał sobie jej oczy. Wielbiły mnie ponad wszystko, a każdy jej gest przepełniony był czułością. Właśnie minął wiek od naszego ostatniego pożegnania, a moja tęsknota rosła z każdym dniem. Dziś przyprowadziłem Reneesme do miejsca, w którym spoczywa jej matka. Przyjeżdżamy tu co roku, niezależnie od tego, gdzie aktualnie przebywamy. Zawsze milczący, zawsze wtuleni w siebie. Przymknąłem powieki, by odświeżyć sobie obraz mojej ukochanej i wciągnąłem głęboko nadmorskie powietrze. Było przepełnione wilgocią, solą i cudownym, liliowo-miodowym zapachem mojej żony. Nie wiedziałem, czy ta cudowna woń była przeznaczona tylko dla mnie, czy inni też potrafi ją wyczuć, ale zawsze napawała mnie spokojem i miłością.
Otworzyłem oczy i spojrzałem na spieniony ocean, jego fale rozbijały się o ostre skały. Gdzieś pośród nich spoczywała najpiękniejsza istota, jaką mogłem spotkać. Kobieta o śnieżnobiałej skórze, topazowych oczach i pięknych, gęstych lokach okalających jej twarz. Isabella Cullen. Mój anioł. Spojrzałem na córkę, która też pogrążyła się w rozmyślaniach. W jej umyśle widziałem najszczęśliwsze chwile spędzone u boku matki. Tęskniła tak mocno jak reszta rodziny. Po jej śmierci wszyscy się zmieniliśmy. Nawet Emmett stał się trochę dojrzalszy, choć zaczynałem wątpić, że to kiedykolwiek nastąpi. Już nikt nie był taki radosny, zapał Alice też przygasł…
Przygarnąłem Nessie do siebie, a po chwili poczułem jej łzy na mojej koszuli. Mieliśmy teraz tylko siebie, a może aż siebie. Starłem krople smutku z jej twarzy i przytuliłem ją mocno.
- Tato, myślę, że pora iść – mruknęła, jak co roku. Zawsze tak kończyły się nasze spotkania z Bellą.
- Dobrze, idź. Ja muszę się jeszcze pożegnać – powiedziałem. Skinęła głową i zostałem sam. Wiem, że słyszała każde słowo, które wypowiadałem, ale oddalała się, bym mógł przez moment zostać sam. Klęknąłem, tak jak podczas ostatniego pożegnania i nachyliłem się w stronę głębin.
- Z każdym dniem jestem coraz bliżej ciebie. Z każdą minutą potrzebuję cię coraz bardziej. Z każdą sekundą kocham cię coraz mocniej – wyszeptałem z nadzieją, że moja ukochana mnie słyszy.
Napawałem się jeszcze chwilę jej zapachem, po czym wstałem i odszedłem z myślą, że tak niewiele czasu zostało do naszego kolejnego spotkania. 365 dni…

KONIEC

***

*Romeo i Julia (musical) Twych oczu blask


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vampir
PostWysłany: Sob 8:02, 18 Kwi 2009 
Wampir z Denalii


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 712
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piękna polska wieś na Mazowszu;)


Ja niemal płaczę
Dlaczego to zrobiłaś? Zabiłaś Bellę. Są ff, gdzie to pasuje, ale tu nijak mi to pasuje, ale Twoje ff, Twoja decyzja.
To wszystko jest takie smutne
nie wiem, co więcej napisać, popadam w swoje otępienie związane z końcem czegoś, zawsze tak mam
Dziękuje Ci za to świetne ff i za czas poświęcony by je pisać
Życzę weny an kolejne ff


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patepetka
PostWysłany: Wto 18:02, 28 Kwi 2009 
Wampir


Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin


Oh. Szkoda, że to już koniec. Szkoda, że tak się to skończyło. Po prostu szkoda.
Ale z drugiej strony ta końcówka mnie zachwyciła. Te opisy uczuć Edwarda są... wspaniałe! Świetny pomysł z myślami reszty rodziny. To zakończenie mnie dobiło - 365 dni...
Aż łezka mi się w oku zakręciła, gdy to czytałam.
Mam wielką nadzieję, że jeszcze przeczytam sporo Twoich opowiadań.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 2 z 2
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Forum www.forks.fora.pl Strona Główna  ~  Twilight Fanfiction / Biblioteka opowiadań

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach