Forum www.forks.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<   Twilight Fanfiction / Biblioteka opowiadań   ~   [Z] Święta
Bells
PostWysłany: Pią 18:17, 19 Gru 2008 
Administrator


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Tak - to coś, co stworzyłam. Nie wiem, ile będzie miało części. Może dwie, a może pięć. Nic jeszcze nie wiem. W każdym razie uważam, że jakość nie jest za dobra, ale jako, że jestem osobą podchodzącą dosiebie dość krytycznie, to wam pozostawiam ocenę.

Rozdział 1
Czas płynął. Edward wrócił i wszystko wydawało mi się takie jak dawniej. Nie ważne były zdziwione, przepełnione frustracją i niezrozumieniem spojrzenia, rzucane przez część szkoły. Nie potrafiłam przejmować się takimi błahostkami. Nie, kiedy Edward był tuż obok mnie.
- Bello? – szepnął, patrząc mi prostu w oczy.
Potrząsnęłam głową i posłałam mu radosny uśmiech. Tak, byłam szczęśliwa. Pierwszy raz w życiu byłam tego absolutnie pewna. Edward, jak i wszyscy Cullenowie byli przy mnie. Miałam zapewnione, że kiedyś stanę się jedną z nich.

Jedynym niepasującym elementem tej cudownej układanki był Jacob. Nie ważne, jak bym się starała. Nie potrafiłam przestać za nim tęsknić, ani rozwiązać tej sprawy w jakikolwiek nieszkodliwy sposób. Na razie postępowałam nagannie – za wszelką cenę unikałam spotkania z nim, chociaż doskonale wiedziałam, że od ponad miesiąca stara się je zaaranżować. Kiedyś przyszedł tu nawet Sam z prośbą, bym przyjechała na chwilę do La Push. Odmówiłam. Byłam egoistką. Nie dość, że Jacoba raniłam, to jeszcze za wszelką cenę starałam nie ignorować to, jak cierpi. Zdawałam sobie sprawę, że jeśli zobaczyłabym grymas bólu na twarzy mojego przyjaciela, najprawdopodobniej prześladowałby mnie on aż do śmierci. Oczywiście nie chodziło to o moją domniemaną przemianę w wampirzycę.

Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że Edward przygląda mi się dość niecierpliwie. Nie mógł mieć najmniejszego pojęcia o czym myślę. Zapewne zapytałby mnie o powód mojego nieobecnego stanu ducha, gdyby koło nas nie zmaterializowała się Alice.
- Bella! – pisnęła, podskakując radośnie. – Mam dla ciebie idealną sukienkę. Chodź, pokażę ci.
Zamrugałam oszołomiona. Alice całkowicie ignorując moją reakcję pociągnęła mnie do swojego pokoju.
- Su… sukienkę? – wyjąkałam już realnie przerażona, podczas gdy Alice przerzucała coś w olbrzymiej szafie. – Po co mi sukienka?
Przyjaciółka zmierzyłam nie podejrzliwym spojrzeniem.
- Bello, przecież jutro jest 23 grudnia! – wykrzyknęła. – Czyli nasza wampirza wigilia. Musisz jakoś wyglądać. Przyjeżdża Tanya, Irina…
Nie musiałam jej już dłużej słuchać. Miałam wrażenie, jakby mój mózg i serce zatrzymały się w jednym miejscu. Wampirza wigilia? Tanya? Wampirzyca zakochana w Edwardzie? Czułam sięm, jakby mój spokojny do tej chwili świat stanął na głowie.
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że coś zimnego musnęło moje ucho.
- Oddychaj, Bello – poprosił mnie Edward swoim aksamitnym głosem.

Po wielu narzekaniach Alice udało się wcisnąć mnie w atłasową, niebieską sukienkę. Musiałam przyznać, że pasowała i wyglądałam w niej dość ładnie. Mimo to, kiedy tylko nadarzyła się okazja, czmychnęłam na dół. Jasper widząc moją minę roześmiał się głośno.
- Jak ty z nią wytrzymujesz? – spytałam szczerze zaciekawiona.
Niestety, blondyn tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Tyle już czasu go znam, a do tej pory nigdy nie widziałam na jego twarzy choć cienia uśmiechu. Czyżby udzielił mu się nastrój świąt?

Bez wątpienia musiałam dzisiaj doprowadzać Edwarda do szału. Nawet teraz, kiedy leżałam w swoim łóżku, przytulając się do jego torsu. Zawsze kiedy zamyśliłam się na dłużej niż kilkanaście minut, przerywał mi, pytając co jest tego powodem. A dzisiaj najpierw skupiałam się na Jacobie, a teraz moje myśli krążyły wokół Tanyi. Nie odezwałam się słowem od dobrych dwóch godzin. Dziwiło mnie to, że Edward jeszcze się nie odezwał. Choć po jego minie mogłam zgadnąć, iż długo już minie wytrzyma.
- Jaka ona jest? – wyszeptałam, wtulając twarz w jego koszulę.
- Kto?
- Tanya.
Edward zmarszczył lekko czoło i spojrzała mnie rozbawiony.
- To tym, tak długo zaprzątałaś sobie myśli? – spytał, a kiedy kiwnęłam głową westchnął i kontynuował. – Wampirzyca. Prawie całkiem pomarańczowe włosy, złote oczy, blada skóra. Nic szczególnego.
Tym razem to ja musiałam stłumić chichot. Edward naprawdę bardzo się starał pokazać mi, że jest mu obojętna. Niepotrzebnie - jego uczuć byłam pewna. Martwiłam się raczej tym, jak potraktuje mnie owa wampirzyca.

Dzisiaj nie dane mi było dowiedzieć się więcej. Sen przyszedł tak szybko, że nie zdążyłam zapytać o cokolwiek jeszcze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bells dnia Wto 21:07, 23 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czekoladka
PostWysłany: Pią 20:25, 19 Gru 2008 
Cullen


Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1463
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: stąd


Fajne Very Happy
Ciekawy pomysł. Ja bym chyba na to nie wpadła... Wampirza wigilia.. xD
Trochę to chaotyczne (Najpierw wydaje się że Bella jest w szkole potem że u Cullenów a potem u siebie w domu a nawet akapity tego nie oddzielają) ale bywało gorzej.
Kiedy będzie druga część?? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bells
PostWysłany: Pią 20:36, 19 Gru 2008 
Administrator


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Kiedy się napisze - a co do akapitów właśnie staram się je wstawić. Bo akapity były - w Wordzie zrobione Tabulatorem, a tutaj trzeba spacjami....ggrrr....

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bells dnia Pią 20:39, 19 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czekoladka
PostWysłany: Pią 20:38, 19 Gru 2008 
Cullen


Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1463
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: stąd


I tak ich nie będzie bo tu się tak (przynajmniej mi) poprawia że jest tylko jedna spacja.
Ale możesz zrobić Entery Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Metka^^
PostWysłany: Sob 22:16, 20 Gru 2008 
Cullen


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


Fajneee. z niecierpliwością oczekuję następnej części bo jestem ciekawa co się tam stanie Very Happy
Vampir:Każdy post (nie licząc tych w grach) musi mieć długość co najmniej półtora linijki ciągłego tekstu ORAZ staramy się unikać błędów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bells
PostWysłany: Wto 17:29, 23 Gru 2008 
Administrator


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Część 2
Coś chłodnego musnęło delikatnie moją skroń. Nie byłam zaskoczona, Edward często odgarniał włosy z mojej twarzy. Dalej nie rozumiałam, dlaczego lubi patrzyć, jak śpię. Otworzyłam oczy, po czym zamarłam. Twarz Edwarda znajdowała się o wiele bliżej mojej, niż przypuszczałam. Powoli docierało do mnie, że to, co mnie musnęło nie było jego dłonią, lecz ustami. Zdając sobie z tego sprawę zadrżałam. Niepewnie podniosłam oczy. Edward przypatrywał mi się z troską.
- Co jest? – szepnęłam zdezorientowana.
- Dalej cię to martwi – odparł, swoim melodyjnym głosem. – Tanya.
Dopiero teraz przypomniałam sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Mimo to, nie skrzywiłam się, tylko uniosłam lewą brew w pytającym geście.
- Cóż – Edward od razu zrozumiał o co mi chodzi. – Wspomniałaś o tym kilka razy w nocy.
Spuściłam wzrok, jak zawsze w takich sytuacjąch, zachodząc gorącym rumieńcem.
Do moich uszu dotarł śmiech Edwarda i ciche westchnienie.
- Sądzę, że pora się już zbierać – szepnął mi do ucha. – Alice nie daruje nam, jeśli się spóźnimy.
Zamrugałam oczami, rozglądając się wokoło.
- Jest ciemno – zauważyłam inteligentnie, a Edward posłał mi swój zawadiacki uśmiech. – Jak długo spałam?
- Jest osiemnasta – mruknął, pomijając czas mojego snu. – Za jakąś godzinę powinniśmy być pod moim domem. Wybacz, musiałem cię obudzić.
Wpatrywał się we mnie przepraszającym wzrokiem, a ja wciąż czułam się zagubiona.
- Spa… spałam dwadzieścia godzin? – wyjąkałam. – Jak to możliwe?
Spodziewałam się kolejnego, zapierającego dech w piersiach uśmiechu, lecz wyraz twarzy Edwarda na powrót stał się zatroskany.
- Byłaś bardzo niespokojna – zauważył cicho. – Wydaje mi się, że niektóre sny, zamiast dać ci odpocząć, męczyły cię.
- Uhm… - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
Wstałam powoli, wpatrując się w zamyśleniu w ścianę, po czym ruszyłam w kierunku łazienki.
- Alice zostawiła ci koło prysznica sukienkę – usłyszałam, za nim zamknęłam drzwi.

Alice była mistrzynią intryg. Doskonale wiedziała, że mówiąc mi o Tanyi i rodzinie Denalii odwróci moją uwagę od stroju na ten wieczór. Dzięki temu sama miała możliwość wyboru, który, jak zawsze okazał się niezwykle trafny. Wcale nie oznaczało to, że miałąm zrezygnować z wyrzucenia jej co myślę o takim zachowaniu, jak i stroju. Zeszłąm po schodach nieco niepewnie, podtrzymując się poręczy, żeby nie upaść.
- Charlie, już idę – poinformowałam go i zwyczajnie opuściłam dom.
Wolałam nie narażać mojego ojca, na widok mnie w takim stroju. Wyglądałam… dorośle, jak to kiedyś opisał Charlie.

Kiedy tylko przekroczyłam próg domu wpadłam w kamienne ramiona Edwarda. Tuż przy swoim uchu poczułam jego chłodne wargi.
- Wyglądasz pięknie – mruknął, nie odrywając ode mnie wzroku.
Musiałam przyznać, że nieco mnie to krępowało. Na szczęście, ja sama też miałam się na czym skupić. Edward w garniturze to był widok godny zapamiętania na wieczność.
- Yhm…Edward? - zaczęłam niezdarnie, kiedy mknęliśmy samochodem przez ciemny las. – Na czym w ogóle polega wampirza wigilia?
Mój ukochany zaśmiał się cicho i pogładził mnie dłonią po policzku.
- Nie martw się. Nie ma żadnego polowania, ani niczego podobnego – zamyślił się na chwilę. – Wigilia u nas polega na prawie tym samym co u ludzi. Spotykamy się wszyscy, składamy sobie życzenia, jest choinka. No i dajemy sobie prezenty.
Przy tym ostatnim zawahał się nieco, obserwując moją minę. Pobladłam.
- Prezenty? – wymamrotałam. – Ale ja…
- O nic się nie martw - przerwał mi. – Według wampirzej tradycji prezenty dają tylko ci, u których w danym roku wigilia się odbywa. Teraz wypada nasza kolej, w zeszłym roku świętowaliśmy w Denalii.
Skrzywiłam się delikatnie, starając się nie myśleć o tym, jakie to prezenty spróbuje mi wcisnąć Alice. Edward nieco błędnie odczytał moją reakcję. Choć po części myślałam o tym, o czym on.
- Bello, my, Cullenowie, traktujemy cię jako jedną z nas. Ale dla reszty będziesz tylko gościem, nie zaliczającym się do organizatorów tak samo, jak oni.
Westchnęłam cicho, kiedy Edward odgarnął zabłąkany kosmyk z mojej twarzy.
- A co z Alice? – jęknęłam.
W odpowiedzi ujrzałam szeroki uśmiech ukochanego.
- Niemam pojęcia co kupiła, ani co zaplanowała – odparł z tajemniczą miną. – Przewidziała, że jeśli dowiem się o czymkolwiek to od razu ci przekażę.
Mruknęłam niezadowolona.

---

Doobra, wyszło jak wyszło. Ale planuję zakończyć całość w trzech częściach Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czekoladka
PostWysłany: Wto 19:08, 23 Gru 2008 
Cullen


Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1463
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: stąd


O boże Very Happy I co dostanie Bella od Alice?? AA od Edwarda?? W oóle śmieszny pomysł z tą wigilią Very HappyVery Happy
Vampir:Każdy post (nie licząc tych w grach) musi mieć długość co najmniej półtora linijki ciągłego tekstu ORAZ staramy się unikać błędów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bells
PostWysłany: Wto 19:25, 23 Gru 2008 
Administrator


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Noo Very Happy Pewnie, że śmieszny. Sądzę, że skupię się tutaj nieco na Tanyi i Alice Very Happy
Vampir:Każdy post (nie licząc tych w grach) musi mieć długość co najmniej półtora linijki ciągłego tekstu ORAZ staramy się unikać błędów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bells
PostWysłany: Śro 15:23, 24 Gru 2008 
Administrator


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Część 3 i ostatnia

Po jednym z drzew poznałam, że za kilka minut dojedziemy pod dom Cullenów. Zapatrzyłam się w ciemną ścianę lasu, zastanawiając się, czy coś białego, co mignęło mi przed chwilą przed oczami, to jeden z gości czy skutki za długiego snu. Drgnęłam, kiedy poczułam na ramieniu chłodną dłoń.
- Zamknij oczy – szepnął cicho.
Bez żadnego sprzeciwu posłuchałam, by po chwili poczuć jak jego dłoń spowrotem ląduje na mojej.

Czułam, że już dojeżdżamy. Samochód zaczął zwalniać, a ja sama walczyłam z ciekawością i zaciskałam z całej siły powieki. Dźwięk otwieranych drzwi dał mi nadzieję.
- Otwórz oczy – szepnął Edward, po czym wyciągnął mnie z samochodu i objął w talii, bym nie upadła.
I tym razem go posłuchałam. Zamarłam. Z boku dobiegł mnie chichot Emmetta.
- Mówiłem, że przesadziła – powiedział do mnie z uśmiechem. – Ale przecież znasz Alice.
Pokiwałam tylko głową oszołomiona.
Przez okno widziałam, że w środku domu Cullenów stała ogromna choinka. Zresztą cały budynek pooblepiany był światełkami i różnymi ozdobami. Jednak nie to doprowadziło mnie do takiego stanu. Jakby tego, co już zobaczyłam, było mało, wszystkie choinki na zewnątrz, w odległości jakichś pięciu metrów od domu były oświetlone. Przetarłam oczy, gdyż zostałam oślepiona na ułamek sekundy.
Dobrze się składało, że Cullenowie mieszkali tak głęboko w lesie. Chociaż byłąm przekonana, że każdy samolot, przelatujący nad nami, nie miałby problemów z dojrzeniem tej rezydencji.
- Alice – wyszeptałam, kiwając głową z niedowierzaniem, po czym dodałam do Edwarda. – Pewnie nie zajęło jej to dłużej niż godzinę, prawda?
W odpowiedzi jednak Edward przycisnął mnie mocniej do siebie.
- Gotowa? – spytał.
Kiwnęłam głową. Dopiero teraz, kiedy oszołomienie minęło przypomniałam sobie o tym, co mnie czeka. W moich ust wydobył się cichy jęk rozpaczy. Ruszyliśmy w kierunku drzwi.
Kiedy byliśmy na wysokości schodów usłyszałam za nami szelest. Odwróciłam się tak gwałtownie, że gdyby nie podtrzymywały mnie silne ramiona Edwarda, zapewne leżałabym na ziemi.
- Jasper? – wymamrotałam zaskoczona.
Jasper był jedynym członkiem rodziny wampirów, który nie zbliżał się do mnie za często. Mimo to, nie czułam się już skrępowana w jego towarzystwie. Zawsze rozumiałam się z nim lepiej, niż z Emmettem, a nawet niż z Alice. Podzielał moją niechęć do zakupów o od jakiegoś czasu opiekował się mną jak starszy brat. Uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Jasper będzie cię uspokajał – wyjaśnił szeptem Edward, ciągnąc mnie dalej. – Już teraz jestem zdenerwowana. Nawet ja to czuję.
Za sobą usłyszałam cichy chichot.
- I ktoś musi cię pilnować, żebyś nie zrobiła sobie krzywdy, próbując zamordować Alice – dodał Jasper, jeszcze raz chichocząc. – Sam nie wiem, co ona przygotowała, ale wolę być na miejscu w razie czego.

Przystanęliśmy tuż przed drzwiami. Wciągnęłam głęboko powietrze, a uścisk Edwarda na mojej talii stał się nieco mocniejszy. Otworzył przede mną drzwi i weszliśmy.
- Bella! – Alice już na wejściu rzuciła mi się na szyję. – Co myślisz o sukience?
Tak. Niewątpliwie moja przyjaciółka miałą zamiar wyprowadzić mnie dzisiaj z równowagi. Dzięki Jasperowi, który manipulował teraz przy moich emocjach zdobyłam się na uśmiech.
- Jest śliczna – odparłam. – Nie musiałaś.
Alice uśmiechnęłą się szeroko, prawie podskakując z ekscytacji i popędziłą dop reszty gości.
Ja sama rozejrzałam się ciekawie. Salon wypełniony był wampirami, zajętymi własnymi rozmowami. Ku nam zmierzały właśnie trzy wampirzyce.
- Miło się znów widzieć, Edwardzie – odparła ta, która stała w środku. – Ciebie również, Jasperze. A to kto?
Przyglądała mi się z nieskrywaną fascynacją. Podejrzewałam, że jestem jedynym człowiekiem na tej sali.
- To moja Bella – odparł mój ukochany, spoglądając na mnie z czułością.
Tym wzrokiem odwróciłmoją uwagę. Za każdym razem mogłabym zatonąć w jego oczach na długi czas. Nawet na wieczność.
- Ach, tak. Witaj – wampirzyca uśmiechnęłą się promiennie. – Jestem Kate, a to Tanya i Irina.
Tą drugą poznałąm od razu. Jej ogniście pomarańczowe kosmyki odróżniały się na tle, teraz biało – czerwonego wystoju wnętrza. Wszystkie wampirzyce, oprócz niej uściskały mnie. Tanya jedynie wyciągnęła ku mnie rękę z rezerwą. Zastanawiałam się, czemu Edward się wtedy spiął. Czyżby myśli Tanyi mu się nie spodobały? Jego mina potwierdziła moją hipotezę.

Udało mi się nie rzucać za bardzo w oczy, chociaż niestety byłam chyba główną atrakcją dla niektórych wampirów, które traktowały mnie jak jakiś wyjątkowy okaz. Cóż, przynajmniej byli uprzejmi. Za to przez cały wieczór czułam nieufne spojrzenia, rzucane mi z kąta przez Tanyię. Pozostali mnie polubili. Nie wiedziałąm, czy stało się tak dlatego, że byłam z Edwardem, czy dlatego, że naprawdę poczuli do mnie choć cień sympatii. Nie miałam wątpliwości, że w każdym innym przypadku zupełnie by mnie zignorowali.
- Prezenty – pisnęła w końcu Alice, a ja po raz drugi dzisiejszego dnia nie mogłam powstrzymać cichego jęku.
Kolejny raz poczułam na sobie kilka wampirzych tęczówek. Wiedziałam, że Edward ma teraz rozbawioną minę i walczy ze sobą, by się głośna nie roześmiać.
Alice rozdawała dziwne paczki, lub przy większych prezentach wyprowadzała na dwór gości. Wyczułam, że teraz moja kolej, kiedy Jasper zmaterializował się za moim ramieniem.
- Chyba nie będzie tak źle – szepnął.
Zastanawiałam się czy powiedział to zgodnie z prawdą czy tylko po to, by mnie uspokoić. Przymknęłam na chwilę oczy, widząc Alice uśmiechającą się do mnie szeroko. Kiedy je otworzyłam stała już przede mną. Zadowolona byłam tylko dlatego, że większość gości zajęła się podziwianiem swoich podarków, więc nie mogli zobaczyć mojej reakcji. Zostali jedynie Edward, Jasper i Emmett. Dla tego ostatniego stanowiłam ostatnio sporą część rozrywki.
Przed moim nosem wylądowała paczka, a Alice usadowiła się z boku chcąc widzieć moją minę. Kiedy już zbierałam się w sobie, by w końcu chwycić na papier, uprzedziły mnie blade ręce Edwarda. Od razu zrozumiałam o co chodzi. Moje osiemnaste urodziny były tematem, którego wolałam nie poruszać.
- Proszę – odrzekł, wręczając mi odpakowane pudełko.
Na nieszczęście zostawił mi podniesienie pokrywki. Szybko chwyciłam je, chcąc mieć to już za sobą i zamarłam. Przez chwilę wpatrywałam się tępo w to, co leżało przede mną, po czym rzuciłam się Alice na szyję.
- Dziękuję – pisnęłam i odsunęłam się nieco.
Na twarzy mojej przyjaciółki malowało się ogromne zaskoczenie.
- Miałeś rację – szepnęła do Edwarda, kręcąc z niedowierzaniem głową.
Tak, mogłam przypuszczać, że to Edward nakłonił Alice do kupienia zwykłęgo prezentu. Wiedział, że ucieszę się z niego bardziej, niż z czegoś skandalicznie drogiego.
Przede mną leżała książka, którą próbowałam dostać od ponad dwóch miesięcy i naszyjnik, idealnie pasujący do sukienki, którą razem z Alice wybrałyśmy na sylwestra, Uśmiechnęłam się pod nosem.
Cóż, może naszyjnik nie był tani, ale na pewno nie był samochodem, ani ogromnym diamentowym grzebieniem, który ostatnimi czasy próbowany mi wcisnąć.

Kiedy wracałam do domu poczułam się nieco lepiej. Nie dostałam żadnego prezentu, z którego byłabym niezadowolona. Chęć zamordowania alice przeminęła, a Tanyi miałam nie zobaczyć przez kolejny rok. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który wykwitał powoli na mojej twarzy.
- Podobało ci się? – spytał Edward, kładąc się obok mnie na łóżku i otulając mnie kołdrą.
Kiwnęłam głową, przykładając ręcę do jego torsu.
- Dziękuję, że powstrzymałeś Alice – szepnęłam z wdzięcznością. – Ten prezent nawet mi się podobał.
- Nie ma za co.
Zaczęłam zastanawiać się, dlaczego na twarzy Edwarda pojawił się tajemniczy uśmiech. Dlaczego jego oczy rozbłysły jaśniej niż gwiazdy, na te kilka sekund. Przybliżył swoją twarz do mojej.
- Nie zapominaj, że jeszcze ja nie dałem ci prezentu – zamruczał. – Wesołych Świąt, Bello.
Wymawiając ostatnie słowo był już tak blisko, że czułam, jak poruszają się jego usta.
Nachylił się jeszcze bardziej i pocałował mnie, tak, jak jeszcze nigdy.
Te święta na pewno miały utknąć na stałę w mojej pamięci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czekoladka
PostWysłany: Śro 15:39, 24 Gru 2008 
Cullen


Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1463
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: stąd


Fajne xD Ten tekst Jaspera 'I ktoś musi cię pilnować, żebyś nie zrobiła sobie krzywdy, próbując zamordować Alice' hahahha xDxD Chociaż Alice mogła dać coś dziwnego Belli... xDxD
Szkoda że to już koniec Sad Sad Napisz coś jeszcze Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bells
PostWysłany: Śro 21:51, 24 Gru 2008 
Administrator


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


Ale ze mnie leń jest Very Happy Nie wiem - może się jeszcze kiedyś na coś skuszę. Chociaż do Nowego Roku nie ma na co liczyć - muszę zająć się moim blogiem. I tak teraz (dzisiaj) zamiast napisać rozdział na bloga, dałam na blogu właśnie tego fanficka Very Happy Jako taki świąteczny przerywnik Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Metka^^
PostWysłany: Czw 23:59, 25 Gru 2008 
Cullen


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 1575
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


nie no,to mi się bardzo podoba ;d bardzo dobrze wczuwasz się w Bells,Bells Wink xD piszesz jak SM! Very Happy (na pewno lepiej ode mnie piszesz ;p )
chcę więcej,chcę więcej!
ekhhm. diamentowy grzebień? o cholera. biedna Bella. xD
szkoda,że to już koneic ;(


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum www.forks.fora.pl Strona Główna  ~  Twilight Fanfiction / Biblioteka opowiadań

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach